wtorek, 2 grudnia 2014

Kujawsko-Pomorskie zaczęło pękać 7,5 roku temu. Giziński > Hartwich > Ostrowski.

Województwo Kujawsko-Pomorskie  zaczęło pękać 7,5 roku temu. Sporo osób próbowało długo zaprzeczać. Niepotrzebnie. Tracimy jedynie kolejne lata.




Wczorajsza sesja sejmiku, podczas, której wybrano ponownie marszałka Całbeckiego i nowy Zarząd Województwa miała miejsce 7,5 roku temu, a dokładnie 2779 dni od momentu, w którym to województwo zostało skierowane na manowce. 23 kwietnia 2007 roku odwołano ze stanowiska vice marszałka pana Włodzisława Gizińskiego, który obserwując działania marszałka Całbeckiego przez pół roku nie wytrzymał i powiedział jak wygląd w praktyce zarządzanie regionem i dzielenie unijnej kasy.

Warto przypomnieć te wydarzenia i medialne reakcje. Pisał o tym Express Bydgoski:

"Co to za psychiatra z marszałka?!
Małgorzata Oberlan, Wtorek, 24 Kwietnia 2007


Wczoraj Sejmik Województwa odwołał Włodzisława Gizińskiego (PO) z funkcji wicemarszałka. Odchodzący zasugerował publicznie, że marszałek jest nieuczciwy.

- Nawet w najlepszym towarzystwie trafia się czarna owca - skomentował do mikrofonu postawę Gizińskiego jego partyjny kolega - Krzysztof Sikora, przewodniczący sejmiku. Nie tylko jemu puściły nerwy.

Szeregi Platformy Obywatelskiej w regionie nie są już zwarte. Giziński uzasadniając swoją rezygnację oświadczył, że chciał pozostać wierny czterem zasadom. Po pierwsze: polityka kończy się na sali sejmiku, a nie wpływa na pracę Urzędu Marszałkowskiego. Po drugie i trzecie: procesy decyzyjne w sprawach wydatkowania pieniędzy na inwestycje oraz personalnych powinny być jawne. Po czwarte wreszcie, choć przy obsadzaniu stanowisk decydujący głos ma marszałek, członkowie zarządu winni mieć wpływ na politykę kadrową w podległych im jednostkach. - Ustaliłem z marszałkiem Całbeckim, że wyznajemy te same zasady. Zapewniłem go, że chcę z nim współpracować, ale marszałek odmówił - ogłosił Giziński.

Te słowa rozjuszyły partyjnych kolegów ekswicemarszałka, którzy zastanawiają się teraz, czy nie oczyścić swoich szeregów

- Włodzisław Giziński nie grał zespołowo. Spowalniał procedury i podejmowanie decyzji. Psychiatra, a nie potrafił porozumieć się z ludźmi - tłumaczył Krzysztof Sikora dziennikarzom w kuluarach.

Giziński tymczasem nabrał wody w usta i powtarzał, że nic ponad to, co ogłosił na sali, nie powie.

Marszałek Piotr Całbecki wnioskując o odwołanie zastępcy stwierdził, że przymierzał się do tego od kilku miesięcy.

Żarliwie i długo broniła Gizińskiego... opozycja, czyli sześciu radnych Lewicy i Demokratów. Prym wiodła radna Anna Bańkowska. - Nie przedstawiliście ani jednego argumentu za odwołaniem. Dlaczego? - pytała Całbeckiego. - Albo teraz jest pan do czegoś zmuszany, albo był pan 5 miesięcy temu, gdy powoływał pan zastępcę.

Ostatecznie wicemarszałka odwołano 23 głosami „za”. Sześciu radnych było „przeciw”, troje wstrzymało się. Nowym wicemarszałkiem wybrano Edwarda Hartwicha (PO), 52-letniego ekonomistę, radnego Rady Miasta Bydgoszczy."



W miejsce niepokornego Gizińskiego powołano Edwarda Hartwicha, który przez 7 lat dzielnie siedział cicho i chwalił działania toruńskiego marszałka. Tak pisały o tym wydarzeniu Nowości:

"Umiarkowany wpływ
Hanna Walenczykowska, Wtorek, 24 Kwietnia 2007

Bydgoski radny PO Edward Hartwich został wicemarszałkiem województwa. Czy będzie walczył o nasze miasto? Niektórzy posłowie mają wątpliwości.

Marszałek Piotr Całbecki podczas wczorajszej sesji sejmiku zgłosił projekt uchwały w sprawie odwołania wicemarszałka Włodzisława Gizińskiego. Radni poparli decyzję marszałka i zgodnie z jego sugestią, na stanowisko wicemarszałka wybrali bydgoskiego radnego.

- Spokojnie myślę o przyszłości. Nie mogę też określić dziś tego, co chciałbym zrobić. Najpierw przeprowadzę inwentaryzację tego, co jest - mówił radny PO Edward Hartwich, tuż przed „przesłuchaniem” podczas obrad sejmiku. - Sprawy, którymi zajmowałem się w bydgoskiej Radzie Miasta, przekażę. Swoją decyzją żadnej szkody klubowi nie wyrządzę.

Klub radnych PO stracił jednego ze swoich liderów, przewodniczącego komisji budżetu.

- Oczywiście, jest to jakaś strata. Często korzystaliśmy z jego rad, zwłaszcza w kwestiach budżetowych i finansowych. Kandydatura Edwarda Hartwicha jest świetna. W Zarządzie Województwa, tam gdzie rozgrywają się ważniejsze sprawy, może dla nas zrobić więcej niż jako radny miasta - uważa Adam Fórmaniak, przewodniczący klubu PO. - Pana Hartwicha zastąpi Maciej Zegarski, wykształcony człowiek.

- Zmiany w składzie Zarządu Województwa nie przypadły do gustu posłowi PiS Andrzejowi Walkowiakowi.

- Nie znam kulis - oświadczył poseł Andrzej Walkowiak. - Jestem skłonny uwierzyć panu Gizińskiemu, który uznał, że Bydgoszcz jest pomijana. Mówił o niskim dofinansowaniu opery i filharmonii. Może więc wicemarszałek jest bardziej lojalny w stosunku do Bydgoszczy niż swojego przełożonego.


Poseł PiS podkreślił, że marszałek powinien zadbać o realizację inwestycji Regionalnego Programu Operacyjnego.

- Szczegóły dymisji wicemarszałka chciałby poznać również Sławomir Jeneralski, poseł LiD.

- Mogę tylko domyślać się, że wicemarszałek uznał swój wpływ na sprawy bydgoskie za umiarkowany - tłumaczy poseł Sławomir Jeneralski. - Jego decyzja to kolejny sygnał ostrzegawczy. Nie może być przecież tak, że Bydgoszcz, największe miasto w regionie, z dotacji unijnych dostaje zero euro. Ważne teraz jest to, co nowy wicemarszałek chce zrobić - zechce coś zmienić, czy nie.

Edward Hartwich, nowy wicemarszałek, mówi, że choć Bydgoszcz nie jest dyskryminowana przez marszałka, to będzie dbał o jej interesy.
"

Jeżeli miał to być sygnał  ostrzegawczy dla kogoś, to został zignorowany, bo po 7,5 roku dokładnie ten sam scenariusz jest realizowany podczas wyborów do Zarządu Kuj-Pomu.

oraz ponownie Express Bydgoski:

"Hanna Walenczykowska 25 kwietnia 2007

Wicemarszałek nie odda legitymacji


Asystentem nowego wicemarszałka zostanie... asystent ekswicemarszałka i nowy radny bydgoskiego samorządu.

Niektórzy radni województwa z klubu Platformy Obywatelskiej uznali, że radny Włodzisław Giziński „nie jest ich”.

- Nie zamierzam rezygnować, ani z PO, ani z mandatu radnego - komentuje zachowanie kolegów Włodzisław Giziński, były wicemarszałek. - Udam, że tego nie usłyszałem. Poczekam. Może mnie przeproszą.

Zmian kadrowych nie przewiduje też poseł Paweł Olszewski.

- Absolutnie nie - oświadcza poseł PO. - Te wypowiedzi były emocjonalne. To samorządowcy, nie politycy. Nie wiedzą, że czasami lepiej jest nie mówić nic.

Pozycji Włodzisława Gizińskiego, podczas sesji sejmiku, bronili członkowie SLD.

- Klub SLD, to byli politycy - twierdzi poseł Paweł Olszewski. - Bronili, by uprzykrzyć nam życie. Zrobiliby to samo, bez względu na to, kto byłby wicemarszałkiem.

- Emocje poniosły przewodniczącego, a nie radnych - odpowiada Jan Szopiński, radny SLD. - Broniliśmy pana Gizińskiego, bo był kompetentny, bo mówił o kryteriach podziału pieniędzy unijnych i czystości zasad - czytaj: dotacja dla szkoły ojca Rydzyka.

Asystentem Włodzisława Gizińskiego był Maciej Zegarski, który wraz z awansem bydgoskiego radnego PO Edwarda Hartwicha uzyskał mandat rajcy. Czy nowy wicemarszałek zmieni współpracowników?

- Maciej Zegarski jest pracownikiem Urzędu Marszałkowskiego i pozostanie - wyjaśnia wicemarszałek Edward Hartwich. - To, że zmienił się wicemarszałek nie oznacza, że muszą zmienić się także jego podwładni.

Edward Hartwich na najbliższej sesji podziękuje bydgoskim radym za współpracę - jego mandat przejmie Maciej Zegarski.

Niektórzy politycy, plotkując i komentując pozostanie Włodzisława Gizińskiego w Platformie Obywatelskiej, mówią, że partia nie może wyrzucić kogoś, kogo dopiero niedawno bardzo chętnie przyjęła w swoje szeregi.
"


Pana Hartwicha odwołali 16 listopada 2014 roku dopiero bydgoszczanie, którzy odrzucili jego ponowną kandydaturę do sejmiku regionu. Edward Hartwich umieszczony na dobrym, drugim miejscu na liście PO po interwencji toruńskich władz partii przegrał ze startującym z 4 miejsca doktorem Pawłowiczem.

Nowa marionetka polityczna Całbeckiego.


Nie przeszkodziło to marszałkowi Całbeckiemu w złamaniu porozumienia zakładającego, że to bydgoska PO wskaże swojego kandydata na członka Zarządu Województwa. Ten forsował dwukrotnie, do skutku, kandydaturę Zbigniewa Ostrowskiego, którego przedstawiciel bydgoskiej PO, Paweł Olszewski nazwał bez owijania w bawełnę tego samego dnia wieczorem, na antenie Telewizji Bydgoskiej "zdrajcą" (18 minuta materiału video). Od kandydatury Ostrowskiego odcięła się Dorota Jakuta czy Teresa Piotrowska. Sposób wyboru Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego jest już ewidentnym skandalem. Ale trzeba powiedzieć, że rozłam w PO nie zaczął się dzisiaj. Marszałek Całbecki pokazał jak chce działać w regionie już w kwietniu 2007, usuwając niewygodnego Gizińskiego i zastępując go polityczną marionetką.

Na razie reakcje są gorące, ale nic nie zapowiada, żeby prywaty folwark ktoś z centralnych władz PO miał zamiar rozmontować. Gazeta.pl:

"Piotr Całbecki marszałkiem województwa, zastępcą Zbigniew Ostrowski. - Zdradził Bydgoszcz i partię, będzie reakcja władz PO - grzmi Teresa Piotrowska, szefowa MSW. - Marszałek metodami siłowymi zrobił z regionu swój folwark - komentuje poseł Paweł Olszewski. W poniedziałek wieczorem wyszło, że Ostrowski mógł zostać wybrany nielegalnie."


Express Bydgoski: 

"- Bydgoszcz nie jest pana miastem - rzuciła w twarz marszałkowi województwa radna Dorota Jakuta


- Mamy do czynienia ze zjawiskiem dorzynania interesów Bydgoszczy na każdym szczeblu i na każdym etapie - uważa Roman Jasiakiewicz, radny wojewódzki."



Dzisiaj w tej roli politycznej marionetki ma odgrywać Zbigniew Ostrowski, ale reguły gry się nie zmieniły. Ustala je udzielny książę Całbecki. Wie on dokładnie, że lepiej postawić sprawę na ostrzu noża i przeczekać medialną zadymę, żeby mieć potem przez 4 lata święty spokój. Nikt z Zarządu Województwa (czyli ścisłego grona decydującego o sposobie wydatkowania kilku miliardów PLN) nie będzie zadawał mu niewygodnych pytań przez 4 lata. I o to chodzi. Z jego punktu widzenia gra z pewnością jest warta świeczki.

Bydgoska PO przyjmie, przynajmniej na rok skrajnie antytoruńską retorykę, żeby ratować resztki POparcia przed wyborami parlamentarnymi i tak to piekiełko będzie dalej funkcjonowało.
Tylko kolejne rankingi pokazujące postępującą degradację regionu okażą się nieczułe na te polityczne gierki Platformy Obywatelskiej. Szkoda kolejnych straconych lat. Być może wybory parlamentarne pokażą, że wyborcy zaczynają budzić się z letargu. Zawsze jest kolejna szansa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz